Połowa października minęła i mamy wreszcie ustalony plan zajęć lekcyjnych i pozalekcyjnych naszych dzieci.
Najtrudniej zacząć: zaplanować, poustawiać tak, aby pasowało, aby się nie chodziło, aby się dało zdążyć i jeszcze, aby wszyscy byli, jeśli nie zadowoleni z danego stanu rzeczy, to choć zbytnio nie nieszczęśliwy. Bo przecież do końca czerwca daleka droga. A nasza rodzina to trójka naszych pociech - ale nie da rady być dla każdego na 100%, więc jakoś dzielimy ten czas i rozciągamy dobę ;-).
Bartek oczywiście codziennie chodzi do publicznego przedszkola, gdzie ma raz w tygodniu logopedę, taniec, a dwa razy w tygodniu język angielski, rytmikę oraz religię (każde zajęcia po pół godziny - jeśli nic nie pomyliłam).
Oboje z mężem pracujemy i oprócz tego jest jeszcze tzw. normalne życie i sprawy. A na czele listy zajęć domowych jest odrabianie lekcji, co jak pewnie wiecie, czasem zajmuje sporo czasu...
Oj, wiemy jak duuużo czasu zajmują lekcje...
OdpowiedzUsuń